Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

Blok tematyczny: Tydzień rodziny

Temat dnia: Dla Mamy i Taty

Cele ogólne:

 

Cele szczegółowe:

UCZEŃ:

 

Środki i materiały dydaktyczne: tradycyjna gra matematyczna - „Prezenty dla rodziców”, papierowe banknoty lub karty matematyczne, karta pracy, kartoniki z liczbami, zdjęcia kwiatów, blok rysunkowy, farby akwarelowe.

Rodzaje aktywności dziecięcej: polonistyczna, matematyczna, społeczna, przyrodnicza, plastyczna.
 


PRZEBIEG ZAJĘĆ

  1. Burza mózgów – jak można świętować Dzień Mamy i Taty, dzieci podają różne pomysły.
  2. Tradycyjna gra matematyczna - „Prezenty dla rodziców”.

Masz bardzo ważne zadanie. Zbliża się tydzień rodzinny. Chcesz dać rodzicom prezenty. Nie jest to jednak łatwe. Musisz przejść długą drogę, a po drodze rozwiązać zagadki.

Opis gry: Uczniowie losują karty z zadaniami. Po wylosowaniu karty obliczają działanie widoczne na karcie. Jeśli uczeń odpowie poprawnie przesuwa się po planszy o ilość oczek równą wynikowi działania. Jeśli dziecko źle obliczy działanie stoi w miejscu, tracąc turę.

  1. Kupujemy prezenty – prezentacja banknotu 100zł, obliczenia pełnymi dziesiątkami (papierowe imitacje banknotów 10zł albo wykorzystujemy kart matematyczne – jedna talia kart to pełna dziesiątka). Nauczyciel podaje ceny różnych przedmiotów, dzieci układają pełne dziesiątki na ławce i sumują, ile kosztują zakupy, np. portfel – 40zł, bombonierka – 10zł, książka – 30zl. Ile to razem?
  2. Uzupełnianie karty pracy dzieci dodają pełne dziesiątki, uzupełniają ciągi liczbowe.
  3. Zabawa – dzieci mają kartoniki z pełnymi dziesiątkami. Nauczyciel prosi do siebie liczby, które są sąsiadkami 40, podchodzą dzieci z kartonikami 30 i 50. Nauczyciel decyduje o ilości przykładów.
  4. Opowiadanie - nauczyciel czyta dzieciom jeden rozdział z książki J. Papuzińskiej „Nasza mama czarodziejka” - „Czar dla mamy”, zwrócenie uwagi na elementy prawdziwe i bajkowe (fantastyczne) w utworze, jednocześnie zachęcanie do samodzielnego przeczytania całej książki przez chętne dzieci.

Czar dla mamy

Joanna Papuzińska 

Od rana do wieczora gospodarowaliśmy w kuchni, a mama odpoczywała. Były to jej imieniny,
a u nas w domu jest taki zwyczaj, że tego dnia mama nie może nawet dotknąć się żadnej roboty. Usiedliśmy do kolacji przy odświętnie nakrytym stole. Czekaliśmy na tatę, który znów na kilka dni wyjechał i właśnie dziś wieczorem miał wrócić. Opowiadaliśmy sobie różne historie. 
Najwięcej mówił, jak zawsze, nasz najstarszy brat. Wyczytywał on z gazet wszystko o nowych wynalazkach i maszynach, a potem opowiadał nam to. 

– Czy słyszeliście o poduszkowcach? – zapytał. 

Nie słyszeliśmy o tym nigdy, więc nasz najstarszy brat opowiedział nam o nowych latających pojazdach, które tak właśnie się nazywają. Naszej mamie najbardziej podobało się to, że poduszkowce latają nisko nad ziemią, nie tak jak samoloty. Wyobrażacie sobie? To dopiero byłoby przyjemnie przelecieć się nad miastem w taki piękny wieczór jak dzisiejszy! Zobaczyć je z góry, jakby się było gołębiem lub jaskółką! Chciałabym, żeby nam się coś takiego zdarzyło. Nie musiałby to nawet być poduszkowiec, wystarczyłaby zwykła poduszka! W tej samej chwili, gdy mama wypowiedziała to życzenie, nasz tapczan jęknął, stęknął. Wieko podniosło się. Wyskoczyły z niego po kolei nasze poduszki i zawisły w powietrzu. 

– Szalona okazja! – ucieszyła się mama. – Widać to jakiś prezent imieninowy dla mnie. Siadajmy! 
Lecz nim wdrapaliśmy się na poduszki, w drzwiach stanął tata. A trzeba powiedzieć, że nasz tata nigdy nie przepadał specjalnie za czarami. 

– Co tu się dzieje? – zawołał. – Co znowu wyrabiacie? 

– Wybieramy się na spacer! – krzyknął nasz najmłodszy brat. – Siadaj z nami! 

– O, nie! Macie coraz bardziej szalone pomysły! Co powiedzą ludzie, gdy zobaczą cię, Marysiu, fruwającą nad rynkiem? 

Tymczasem z tapczanu wyskoczyła już piąta poduszka i leciała prosto na tatę. 
– Nic z tego – powiedział tata. Zresztą będzie mi potem dokuczał reumatyzm, jak mnie za bardzo przewieje. Lećcie sobie sami, skoro już musicie. 

– Cztery nasze poduszki, gdyśmy tylko na nich usiedli, wypłynęły przez okno na dwór. Wyminęliśmy krzaki jaśminu, kwitnące w ogródku i zaczęliśmy wznosić się do góry. Gdy byliśmy na wysokości czubków topoli, coś nagle zafurczało za nami. To doganiał nas tatuś na swojej poduszce. 

– Niech tam, ja z wami! Przecież dziś imieniny mamy!  I dalej polecieliśmy już wszyscy. 
Naokoło była ciemna, ciepła, pachnąca noc. Poszewki i falbanki furkotały na wietrze, tak jakby każda poduszka miała swój motorek. Tuż – tuż pod nami migotało światełkami nasze miasto. Widać było w mroku domy, dzwonnicę, park, naokoło – pola, a dalej czarne plamy lasów. 

– Patrzcie, dopiero teraz widać, że mieszkamy naprawdę w małym miasteczku – powiedziała mama. 
– Patrzcie, tymi poduszkami można sterować! – zawołał tata. – Kiedy rozpinam marynarkę, wiatr stawia większy opór i leci się wolniej. Kiedy zapinam – to szybciej! 

Zaczęliśmy wszyscy próbować. W ten sposób okrążyliśmy rynek. 

– Uwaga! – krzyknął tata. – Musimy już wracać! Poduszki opadają! 

Rzeczywiście, nasze pojazdy opuszczały się coraz niżej. Ledwo ledwo udało się nam dojechać na nich do ogródka. Dotykaliśmy nogami ziemi. Potem musieliśmy już wziąć poduszki pod pachę i wejść z nimi po schodach. 

– Nic nie szkodzi! – rzekł tata do mamy. – Uważam, że była to całkiem niezła przejażdżka. Udał ci się, Marysiu, ten czar! 

– Kiedy to nie ja czarowałam! – sprzeciwiła się mama. – Ja się nie znam na takich wynalazkach. Całą drogę właśnie zastanawiałam się, kto to? 

Mama przyjrzała się nam po kolei. 

– No, który i jak to zrobił? – zapytała, jak wtedy, gdyśmy coś przeskrobali. 

– Ja – przyznał się nasz najstarszy brat. – Pamiętacie baloniki, które kupowaliśmy na defiladzie? Te, co same leciały do góry? Wypuściłem z nich gaz i napompowałem nim poduszki. Tylko za bardzo się śpieszyłem, nie zaszyłem dobrze poduszek i dlatego gaz zbyt wcześnie uciekł. Chciałem zdążyć przed powrotem taty, ale mi się nie udało. 

– Właśnie że ci się udało – powiedziała mama. – Nie widzisz, że tata nareszcie przekonał się do naszych czarów? 

  1. Rozmowa na temat wysłuchanego utworu.

1. Jakie święto obchodziła mama? 

2. Gdzie był przez cały dzień tata? 

3. O czym opowiadał brat przy kolacji? 

4. Co niespodziewanego wydarzyło się tego wieczoru? 

5. Jak zareagował na to tatuś? 

6. Ja działały poduszkowce? 

Które z opisywanych wydarzeń mogłyby się wydarzyć w rzeczywistości, a które nie? 

  1. Układamy życzenia dla naszych rodziców. Dzieci podaja przykłady, jak należy układać życzenia dla rodziców, jakich zwrotów używamy, jaka powinna być długość tych życzeń, gdzie je zapisujemy. Wspólnie układamy przykładowy tekst życzeń, np.

Kochani Rodzice!

W dniu Waszego święta

życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia,

radości, miłości i spełnienia wszystkich marzeń.

                                 (podpis)

  1. Uzupełnianie kart pracy. Dzieci wpisują brakujące wyrazy do tekstu życzeń. Zwrócenie szczególnej uwagi na zwroty grzecznościowe.
  2. Zabawa „Trzymaj – puść”.

Uczestnicy ustawiają się w kręgu, trzymając w rękach długi

sznur, opasujący okrąg. Prowadzący podchodzi do poszczególnych

osób i wydaje polecenie: „trzymaj” lub „puść”. Polecenie

to jednak zawodnik musi wykonać odwrotnie, to znaczy,

jeżeli usłyszał: „puść”, powinien dalej trzymać sznur, a jeśli:

„trzymaj”, natychmiast puszcza sznur. Kto się pomyli, odpada

z dalszej gry.

  1. Poznajemy kwiaty cięte – rozmowa na temat kwiatów różnego rodzaju, nauczyciel wyświetla na tablicy multimedialnej zdjęcia różnych kwiatów (lub pokazuje zdjęcia), z których można wykonać bukiet. Jeżeli jest taka możliwość, można odwiedzić najbliższą kwiaciarnię.
  2. Wykonanie laurki dla rodziców. Dzieci na kartce z bloku malują farbami akwarelowymi (wykorzystując ich właściwości) bukiet kwiatów, próbują odwzorowywać poznane kwiaty. Samodzielnie przepisują tekst życzeń z karty pracy.
  3. Podsumowanie –jaką niespodziankę zorganizuję dla moich rodziców.