Marek od najmłodszych lat pomagał wszystkim i wszędzie. Lubił ludzi i miał wielu przyjaciół. Najbardziej podobały mu się wszelkie działania, które w jakiś sposób pomagały innym. Na co dzień obserwował takie działania u swoich najbliższych. Mama – pielęgniarka, pracująca w hospicjum dziecięcym, udziela się w fundacji na rzecz dzieci z chorobą nowotworową, a tata jest strażakiem i ratownikiem górskim. Siostra prawniczka, udziela się w stowarzyszeniu na rzecz ofiar przemocy. Zatem pomaganie innym w domu Marka jest oczywistością. Decyzję o wyborze szkoły ponadgimnazjalnej Marek podjął bez wahania. Wybrał liceum o profilu społecznym. Wydawało mu się, że to będzie dobra szkoła do rozwijania jego pomysłów i działań. Nie mylił się. Marka szczególnie cieszyły wszelkie działania na rzecz osób starszych. Dlatego zaangażował się w pracę w stowarzyszeniu na rzecz osób starszych w swojej miejscowości. Po ukończeniu liceum tak bardzo włączył się w prace stowarzyszenia, że postanowił nie podejmować dalszej nauki. Aby jednak mieć jakieś dochody, zatrudnił się w najbliższym urzędzie pocztowym jako listonosz. Przepracował na tym stanowisku aż 5 lat. Za namową przyjaciół ze stowarzyszenia ukończył studium policealne przygotowujące do pracy w charakterze opiekuna osoby starszej. Później zmienił pracę i zatrudnił się w domu pomocy społecznej jako opiekun. To był strzał w dziesiątkę. Ta niełatwa praca, to wymarzone zajęcie dla Marka. Pomaga tak potrzebującym ciepła i uwagi oraz często tak samotnym mieszkańcom domu pomocy społecznej. Z jednej strony jako pracownik, z drugiej jako członek stowarzyszenia, które co chwile organizuje akcje na rzecz mieszkańców tego domu.